Opowieści z irańskiego Piekła i Raju (Marek Kęskrawiec “Czwarty pożar Teheranu”)

Posted on January 19 2011 by Anna

[Tekst ten oryginalnie ukazał się w serwisie Lektury Reportera]

Jadąca hałaśliwie na rolkach dziewczyna z rozwianymi włosami i grupa kobiet w czadorach oczekujących wiadomości o losie swoich synów i mężów pod teherańskim więzieniem. Roześmiane dziewczyny „strzelające” do siebie cyfrówkami Nikona i staruszka w czadorze taszcząca na plecach drewno. Absolutny zakaz spożywania alkoholu i miejscowości, w ktorych połowa mężczyzn uzależniona jest od opium. Szaleństwa na meczach lokalnych drużyn piłki nożnej i konspiracyjna impreza domowa, na której się szepcze i tańczy na paluszkach do ledwo słyszalnej muzyki. Radykalnie konserwatywne podejście do seksu, policja moralna ściagająca dziewczyny za „kuszenie” pasemkami włosów wystającymi spod chusty – i poważne dyskusje ajatollahów o tym, czy mężczyźnie, który współżył z kurą wypada tę kurę potem zjeść…

To tylko parę paradoksów z codzienności współczesnego Iranu, jakie znajdziemy w książce Marka Kęskrawca zatytułowanej „Czwarty pożar Teheranu”. Książce, do której  lektury podeszłam dość sceptycznie, a która w miarę czytania coraz bardziej pozytywnie mnie zaskakiwała, by w końcowym efekcie zachwycić i zainspirować do sięgnięcia po kolejne pozycje o kraju, w którym „Raj zamienia się w piekło, a Piekło w Raj”.

Zarówno tytuł, jak i „bojownicze” zdjęcie na okładce publikacji nieznanego mi autora nie zapowiadały w pełni tego, co znalazłam w środku – świetnego reportażu oraz rewelacyjnie wielopłaszczyznowej próby przedstawienia współczesnego Iranu i mentalności jego mieszkańców. Tytuł i okładkowe zdjęcie nawiązują do Zielonej Rewolucji, rewolucji „niedokończonej”, która w czerwcu ubiegłego roku królowała w serwisach informacyjnych na całym świecie. Reportaże z Teheranu w okresie głośnych wyborów (w których Irańczycy„głosowali jak chcieli, a wybrali, kogo trzeba”) są jednak tylko punktem wyjścia do dalszych opowieści i relacji, niezwykle kompleksowo przedstawiających rzeczywistość jednego z najbardziej niezrozumiałych państw świata.

Autor nie ucieka się jednak tylko do tradycyjnych opowieści o  fundamentaliźmie, polityce, fatalnej sytuacji kobiet i represjach, których standardowo już spodziewamy się na hasło „Iran” –  to, co stanowi najatrakcyjniejszą część książki, to jego spotkania z ludźmi i tłumaczenie skomplikowanej, często paradoksalnej, rzeczywistości w kraju, poprzez ich prywatne opowieści. Kęskrawiec jest świetnym reporterem, jego opowieść jest osobista, ale jednocześnie „przezroczysta”. Główne tezy i opinie padają z ust jego rozmówców, a autor nawet jeśli się z nimi nie zgadza, przytacza je z szacunkiem i przede wszystkim nie ocenia z pozycji wszechwiedzącego reportera z zewnątrz – również wtedy, gdy rozmawia z prostymi ludźmi o tradycyjnych, dla współczesnego człowieka Zachodu być może naiwnych, staroświeckich, często niemożliwych do zaakceptowania, poglądach.

Kęskrawiec ma niezwykły dar wydobywania z opowieści swoich rozmówców zaskakujących szczegółów i paradoksów, które czasem potrafią przedstawić absurdalną rzeczywistość ich kraju lepiej niż politologiczne rozprawy i historyczne wywody. Jednocześnie książka nie pozbawiona jest głębi – te szczegóły i na pozór trywialne fakty układają się w całość obrazującą szersze problemy, które przedstawione są na narysowanym bardzo solidnie i wnikliwie tle historycznym, politycznym, obyczajowym. Czytelnicy, którzy niekoniecznie muszą znać kontekst historyczny czy religijny opisywanych wydarzeń, znajdą obszerne fragmenty w przystępny sposób wyjaśniające historię czy islamski podział szyitów i sunnitów. Nie zabrakło też w książce fragmentów o popkulturze, sztuce (między innymi świetny rozdział o irańskiej kinematografii), podróżach, sytuacji kobiet, religijności, odmiennej mentalności mieszkańców Teheranu i prowincji, różnych aspektach irańskiej codzienności, jak również o ciemnej stronie kolonializmu, protekcjonalizmu i wątpliwych etycznie praktyk Wielkiej Brytanii, USA, a obecnie międzynarodowych koncernów. Fascynująca i wzruszająca jest opowieść o tragicznych powojennych losach przesiedlonych z Syberii do Iranu Polaków.

„Czwarty pożar Teheranu” to pozycja, która mogłaby być świetnym, przystępnym a zarazem inteligentnym „wstępem do Iranu” dla tych, którzy dopiero zaczynają wgłębiać się w zawiły labirynt jego rzeczywistości. Mogłabyby być też źródłem ciekawostek o tym kraju, kopalnią zaskakujących faktów i statystyk, dla tych, którzy lubią zaskakiwać takimi trywiami swoich rozmówców. (Czy wiedzieliście, że nakazujący kobietom zakrywać swe wdzięki pod czadorem Teheran to jednocześnie światowa stolica operacji plastycznych nosa? Albo że opanowany przez brodatych fanatyków Iran to jedno z trzech najbardziej laickich państw islamskich, gdzie religia kieruje życiem codziennym mieszkańców dokładnie w takim samym stopniu jak mieszkańców amerykańskiej Alabamy, pozostając daleko w tyle za Egiptem czy Marokiem, o bardziej konserwatywnych państwach islamskich nie wspominając?).

Dla mnie jednak największa wartość książki leży w tym, że przybliża ona czytelnikowi mentalność mieszkańców tego jakże demonizowanego na co dzień kraju, skutecznie walcząc z  panującymi wśród „niewtajemniczonych” stereotypami na ich temat. Podróżując z Markiem Kęskrawcem po Iranie przekonujemy się, że wbrew powszechnej opinii, ten kraj nie jest zamieszkany wyłącznie przez nienawidzących Ameryki islamskich fundamentalistów. „W Iranie zycie publiczne i to, co sie dzieje w sferze prywatnej, to zupelnie inna bajka”, a jego mieszkańców niewiele tak naprawdę różni od ich rówieśników z Zachodu. Wielu z nich to po prostu młodzi ludzie „ubrani w te same ciuchy co ich rówieśnicy z Londynu i Nowego Jorku i tak samo jak oni pragnący swobody”. Oraz gorąco nienawidzący fundamentalistów, którzy rządzą ich krajem.

Wydawca „Czwartego pożaru Teheranu” umieścił na okładce książki słowa Marjane Satrapi, autorki słynnego „Persepolis”: „Kiedyś Iran kojarzył się z latającymi dywanami, teraz kojarzy się z ajatollahami, ale ani jedno, ani drugie nie pokazuje prawdy o ludziach, którzy tam mieszkają”. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że książka Marka Kęskrawca trochę nas do tej prawdy przybliża.

Leave a Reply